Nie kupiłabym go sama, nie lubię takich ogromniastych opakowań. Żel otrzymałam od firmy Safira na lubelskim spotkaniu blogerek w październiku, ale ogromne pudło otworzyłam dopiero niedawno.
Skłoniło mnie do tego silne podrażnienie skóry po depilacji. Skóra piekła, swędziała, nie miałam pod ręką nic "znajomego" czym mogłabym się ratować - padło więc na żel Safira. Ku memu ogromnemu zdziwieniu skóra potraktowana żelem "uspokoiła się" w ... dosłownie pół godziny. Aplikację kosmetyku powtarzałam przez kilka kolejnych dni. Dolegliwości nie powróciły. Zachęcona rezultatami nałożyłam żel na twarz jako maseczkę. Tym razem szału nie było, skóra została przyjemnie odświeżona i tyle. Za to nakładany punktowo, na noc, żelik pomógł mi pozbyć się zaczerwienień i drobnych krostek na twarzy (wyglądało to na zapalenie mieszków włosowych).
Z tego co wiem, żel w megaopakowaniu o pojemności 300 ml. kosztuje około 10 zł. Co ja się tu będę rozpisywać, WYPRÓBUJCIE!
Ciekawe jak poradzi sobie ze "śladami" po komarach ... ;). Wiążę z nim wielkie nadzieje ;))).
A na koniec mała niespodzianka - żel produkowany jest przez fimę Scan Anida - tę od świetnego kremu do rąk z woskiem pszczelim który dostałam od Pigeon! Wychodzi na to, że warto poszukać innych produktów Anidy!
Stosujecie kosmetyki pielęgnacyjne w formie żelu? Bo dla mnie Aloe Vera Gel by Safira/ Anida ;) jest pierwszym żelowym odkryciem które szczerze polubiłam!
Buziak, K.
szczerze mówiąc nigdy nie miałam jeszcze kosmetyków w żelowej formie :)
OdpowiedzUsuńmuszę się zainteresować bliżej tą firmą :)
a to niespodzianka! fajnie wygląda - jak galaretka o smaku kiwi :D bardzo lubię żele z aloesem - są idealne na podrażnienia
OdpowiedzUsuńPamiętam że i u Ciebie taki żel innego producenta się sprawdził :).
UsuńU mnie było to samo z tym żelem, leżał sobie ponad pół roku zanim po niego sięgnęłam:) U mnie świetnie sprawdza się jako żel po opalaniu
OdpowiedzUsuńTeż go mam i uwielbiam :) Po goleniu, opalaniu, albo na usta pod pomadkę :)
OdpowiedzUsuńNa to ostatnie bym nie wpadła!
Usuńo proszę, o smarowaniu bąbli po komarach nawet nie pomyślałam :) dzięki za pomysł!
OdpowiedzUsuńużywam go i podoba mi się najbardziej z trójcy, która otrzymałyśmy - często ratuje moje drobne oparzenia i nawilża skórę synka po kąpieli :)
O, widzisz, ja jakoś nie mogę się zebrać do jego testowania. Myślę, że ta zwłoka (hehe, uwielbiam to słowo;)) wynika z niechęci do żelowo-galaretkowej konsystencji. Spróbuję się przemóc :D
OdpowiedzUsuńKusi bardzo :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że świetnie może sprawdzić się latem.
Na wszelkie zbyt długie zabawy na słońcu, na przykład :)