wtorek, 27 listopada 2012

Fajne tusze mam!

Witajcie Kochane. W tym tygodniu mam mnóstwo pracy, właściwie nie ma mnie w domu, dlatego będzie krótko i konkretnie. Jakiś czas temu pisałam o tym, że szukam tuszu dla moich wrażliwych oczysk, tuszu, który nie osypuje się i nie kruszy, który przetrwa na rzęsach przynajmniej 10 godzin. Oto trzy używane ostatnio przeze mnie tusze - dwa z nich to absolutni ulubieńcy - polecam Wam wypróbować. Trzeci mnie niestety rozczarował...
Oto bohaterowie dnia:


Tusz Wibo poleciła mi Jusia. Używam go jakoś od września i jestem bardzo bardzo zadowolona - w ogóle biorąc pod uwagę cenę to jest best of the best :). Ma ładne opakowanie z porządnym zamknięciem "klik", nie tworzy grudek, łatwo się nakłada, nie skleja rzęs :). Jedyny minusik - malutki - to niezbyt przyjemny zapach.  Dostępność - Rossmanny - może dopadniecie jeszcze jakiś jutro?  Wypróbujcie !!! A przedtem obejrzyjcie szczotkę:


Mój kolejny tuszowy ulubieniec to prezent od Oli - zajrzyjcie http://mssaleksandra.blogspot.com. To tusz który Oli zupełnie nie odpowiadał, natomiast mnie zachwycił! Pięknie rozdziela rzęsy, nie tworzy grudek, nie kruszy się i jest bardzo trwały. Jego minusem jest słaba dostępność - to tusz Covergirl lash blast volume, ale mnie to nie zraża, kupię na eBay, wykopię spod ziemi, wszystko jedno - jest idealny! A oto szczoteczka:


Wiecie same co to znaczy kosmetoholizm ;). Nie mogłam nie wypróbować tuszu który sam wpadł mi w łapki - otrzymałam go na lubelskim spotkaniu blogerek (:)). Extra Super Lash Rimmel ma piękny odcień czerni, ładnie się nakłada, ładnie wygląda na rzęsach, nie tworzy grudek ale ... osypuje się po 3-4 godzinach od nałożenia. Buuu ... Szkoda ... Oto jego - fajna - szczotka:



Reasumując - biegnijcie po różowy tusz Wibo, a kto może niech chwyta Covergirl i nie wypuszcza z łapek ;). Tusz Rimmel chyba możecie sobie darować - moim zdaniem.

Co Wy na to? Jakie są Wasze doświadczenia "tuszowe" ? Chętnie poczytam o Waszych ulubieńcach!

Buziak, K.

poniedziałek, 26 listopada 2012

Lubicie Józka?

Ja tak :). Lubię wyszukiwać fajne rzeczy do domciu za niewielkie pieniądze. Zobaczcie co ostatnio kupiłam:


Doniczka z "wycinankami" za 10 zł. i szklany świecznik za całe 5 zł. Łatwo daję się skusić takim "potrzebnym rzeczom" przed Świętami ;).


Niestety świecznik ma jedną wadę - w samym środku tego słoiczka, tam, gdzie powinna znajdować się świeczka, widnieje spora wypukłość. Trzeba trochę pomachać słojem żeby świeca zechciała osiąść na właściwym miejscu ;).

Ostatnio widzę w sklepach typu Tesco mnóstwo ludzi kupujących światełka, bombki itd... Czy Wy też robicie już takie stricte świąteczne zakupy ;)???

Buziak!

K.

niedziela, 25 listopada 2012

Secret Soap Store - akcja jesienne umilacze :)

Na spotkaniu blogerek otrzymałam do przetestowania coś fajnego... Leżało i czekało na swoją kolej ... Pewnego dnia chciałam zrobić sobie przyjemność i sięgnęłam do mojej szufladki. Zobaczcie co odkryłam:




Mini mydełka okazały się bardzo przyjemne w użyciu. Moim faworytem jeśli chodzi o zapach jest wersja z pomarańczą, bardzo polubiłam też mydełko z rumiankiem - można go używać jako delikatnego peelingu :). Wersja z pieprzem pachnie rzeczywiście pikantnie! Pieprz i pomarańcza czekają w kolejce, a po kilkukrotnym użyciu mydła z rumiankiem mogę śmiało stwierdzić że:

  • mydło nie przesusza skóry - myłam nim nawet twarz, sprawdziło się :)
  • świetnie się pieni
  • jest wydajne i bardzo przyjemne w użyciu

Ale tym co szczególnie zwróciło moją uwagę był porzeczkowy krem do rąk!!! Pisała o nim już (i o mydełkach też) Łucja czyli bumtarabum :)

Jeśli szukacie fajnego prezentu dla dłoniomaniaczki radzę zastanowić się nad zakupem tego kosmetyku :)! Dlaczego?
  • zawiera 20 % masła shea
  • pięknie pachnie - wyczuwam nie tylko porzeczkę ale też coś delikatnie świeżego, kwaskowatego ... bardzo bardzo przyjemny zapach!
  • świetnie nawilża dłonie - na długo
  • ma przyjemną, śmietankową konsystencję która szybko "wsiąka" w łapki 
  • w pełnowymiarowej wersji posiada piękne, ekologiczne opakowanie, możecie obejrzeć je na przykład tutaj. Przy okazji zerknijcie na inne wersje zapachowe.
Coś jeszcze? O tak!!! Na spotkaniu miałam możliwość dokładnego obejrzenia, powąchania i wklepania w moje suche dłonie innego produktu The Secret Soap Store:


 - masła do ciała. Wrażenie było więcej niż bardzo dobre :). Denkuję intensywnie wszystko co mam i planuję zakupy :). A co z umilaczem??? Jest w planach - na poczatek krem do rąk o porzeczkowym zapachu. Próbka zachęciła mnie do zakupu i poprawiła humor. Niby nic - krem do rąk - a też może zostać umilaczem, aha! ;D

Buziaki i miłego tygodnia!

K.


sobota, 24 listopada 2012

Jesienne umilacze - żel pod prysznic - mój KWC :)

Wszystkie na pewno znacie tę serię żeli - przynajmniej z widzenia ;). Ja wybierałam inne do momentu kiedy u Sabinki wygrałam jej pierwsze rozdanie i moje łapska wpadł ...


Trzymałam go w zapasie aż do połowy listopada uskuteczniając denko, wyciągnęłam tydzień temu i przepadłam ... Jego zapach jest przeeepiękny, idealny na szareobure listopadowe ranki i wieczory. Można go porównać do zapachu pomarańczowych Delicji, są też takie pyszne ciasteczka paluszki z pomarańczową galaretką które pachną identycznie :). Poprawa humoru gwarantowana :), szczególnie ze słodycz czekolady przełamuje moja ukochana pomarańcza! Zero mdłości i chemicznych zapaszków, po prostu cud-miód, a raczej cud-czekolada!
Inne zalety? A są, są. Po pierwsze - bardzo wygodne opakowanie stawiane na wieczku z "pykiem" - niczego lepszego w żelu pod prysznic jeszcze nie wymyślono ( na równi z "pykiem" stawiam wyłącznie naciskane dozowniki). Po drugie - żel ma zmyślną blokadę z cienkiego plastiku, która zabezpiecza kosmetyk przed wylewaniem. Konsystencja - dość gęsta galaretka.


Po trzecie - cena - ok. 10 zł. I jeszcze jest to kosmetyk odpowiedni dla wegan. Dostępność jest świetna - każdy Rossmann zaopatrzony jest w kilka wersji zapachowych kosmetyku.
Jeśli wybieracie się na zakupowe kolorówkowe szaleństwo do Rossmanna zwróćcie koniecznie uwagę na mój jesienny umilacz!

A jakie zapachy Wam najlepiej poprawiają humor? 

Buziaki! - K.

piątek, 23 listopada 2012

Mikołaju, mikołaju ...

... za mniej niż dwa tygodnie 6 grudnia! Byłyście grzeczne??? Jeśli tak, to bardzo dobrze, bo mam dziś dla Was mikołajkową niespodziankę . Jako Mikołaj ufundowałam dla Was drobne kosmetyczne i niekosmetyczne upominki ;). Nie są to wielkie paki, ale zawsze coś ;). Kto był grzeczny niech szybko zostawi zgłoszenie pod dzisiejszym postem ;)! Mikołaj ma do rozdania dwie paczuszki - z niespodziankami ;).



Warunki rozdania:

1. Osoby biorące udział w rozdaniu muszą być publicznymi, dorosłymi ! obserwatorami mojego bloga.
2. Na kontakt ze mną zwyciężczynie mają 4 dni po losowaniu. Potem Mikołaj poszuka innych grzecznych kosmetoholiczek.
3. Zgłoszenia autorek/ autorów blogów utworzonych wyłącznie na potrzeby rozdań i konkursów nie będą brane pod uwagę.
4. Rozdanie trwa od dziś - 23.11.12, do 02.12.12 - żeby renifery zdążyły na 6 grudnia ;).

Buziaki! K.

czwartek, 22 listopada 2012

Rossmann - kolorówkowe zakupy :)!

Trudno, skusiłam się. Nie powinnam. Ale zobaczcie same ... Przepraszam że zdjęcia nie moje, zgubiłam gdzieś kabel i nie mogę zrzucić na dysk wrrrr .....

1/ Cienie Burżuj - seria Smoky eyes, kolor: gris lilac. Bardzo się z nich cieszę :) - ich regularna cena to ponad 50 zł. Za tyle nie skusiłabym się na nie ... ale za 30 zł? Biorę! Kolory trzeba obejrzeć w sklepie, żadne zdjęcie ich nie "odda". Jest to mieszanka szarości z delikatną liliowo-wrzosową poświatą w trzech natężeniach. Chłodne, naturalne, delikatnie lśniące, nieoczywiste, po prostu piękne!

źródło

2/ Kredka Max Factor liquid effect pencil, kolor: Lilac Flame. Przypomina mi Super Shock z Avonu jeśli chodzi o konsystencję. Wybrałam piękny ciemnowrzosowy odcień. Do kredki dołączona jest "gumeczka" do rozcierania, bardzo miękka i elastyczna, nie kłuje ;). Cena regularna około 27-30 zł. W życiu nie zapłaciłabym tyle za "nieznaną" kredkę! A tak wyszło mi jakieś 18 zł.

źródło

3/ Lakier do paznokci Miss Sporty, seria Lasting Colour, nr 390. Zgaszony róż. Szukałam takiego odcienia :)! Ale zdjęć w necie nie znalazłam, obejrzyjcie koniecznie w sklepie bo odcień jest śliczny, a cena śmieszna. I jeszcze jeden lakier - Lovely z serii Moulin Rouge nr 2, ciemnomalinowy. Jego zdjęcia możecie wyguglować, jest na blogach.

Obawiam się że w weekend jeszcze raz przejrzę zawartość szaf z kolorówką ...

Co fajnego polecacie? 

Pozdrawiam - K.







wtorek, 20 listopada 2012

Sernik czarno-biały :)

Gotować nie umiem , ale piec -tak :). Chciałabym Wam dzisiaj przedstawić jeden z fajniejszych przepisów na sernik. Kruchy, trochę czekoladowy, trochę waniliowy, z dodatkiem kokosa :). Wychodzi pyszny!



Jak go zrobić?

Ciasto kruche:

3 szklanki mąki
szklanka cukru-pudru
4-5 zółtek (w zależności od wielkości jajek)
kostka masła
3-4 łyżki kakao (najlepiej Decomoreno)

Ciasto zagniatamy dodając przy końcu zagniatania kakao, formujemy dwie kule i wkładamy do lodówki/ zamrażalnika.

Ser:

6 serków homogenizowanych waniliowych
1/2 szklanka cukru-pudru
3 zółtka
łyżka roztopionego masła
wiórki kokosowe - około 5 łyżek
olejek cyrtynowy - mały lub pół większego
kopiasta łyżka mąki ziemniaczanej

Dokładnie wszystko mieszamy.

Piana:

Ubijamy pianę z 3 białek ze szczyptą soli, delikatnie mieszamy z masą serową.

Teraz odpalamy piekarnik - trzeba go rozgrzać do 180 stopni, na początek mozna włączyć termoobieg, ale po 20 min, ja wyłączam - strasznie pali ciasto.

Wyjmujemy czekoladowe kule z lodówki, zcieramy jedną na tarce o dużych oczkach, rozkładamy powstałe "wiórki" na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Wylewamy masę serową. Zcieramy drugą kulę i posypujemy ciastem ser. Wstawiamy do nagrzanego piekarnika na około 50 min. do godziny, zostawiamy do ostygnięcia. Najlepiej smakuje w dzień po upieczeniu :).

Spróbujecie? :)

K.

poniedziałek, 19 listopada 2012

Jesienne umilacze - kolejna akcja Maliny :)


Przeczytajcie:

"Czas trwania: trzy tygodnie od 18.11 - 9.12 tego roku:)

Celem akcji jest:
- poczuć się jak w raju, dając sobie chwilę relaksu w długie jesienne wieczory,
- zadbanie o swoje ciało bez wyrzutów sumienia,
- poprawienie kondycji swojego ciała,
- znalezienie kosmetyku odpowiedniego dla siebie,
- uśmiech dla Twoich bliskich.

Zasady akcji:
1. Umieścić zasady akcji w poście na swoim blogu i napisz kto Cię zaprosił.
2. Zaproś do akcji 5 osób.
3. Umieść baner w bocznym pasku z linkiem do inicjatora akcji MALINY.
4. W czasie trwania akcji zamieść jak najwięcej recenzji ww. aromatycznych kosmetyków,
5. Wybierz spośród nich 4 zapachowe hity po jednym z każdej grupy:
- płyn lub żel do kąpieli,
- peeling lub scrub,
- kosmetyk do smarowania ciała (balsam, masło, olejki itp.)
- aromatyczne mydełko, kulę lub sól do kąpieli,
i opublikuj post z listą Twoich aromatycznych hitów.

UWAGA: Jeśli podczas trwania akcji nie znajdziecie swojego umilacza, to lista hitów może zawierać nazwę kosmetyku już wcześniej przez Was opisywanego. Warunek jest jednak taki, aby w czasie akcji poszukiwać:)" -
cytat z Maliny ;).

Wreszcie będę miała usprawiedliwienie dla mojego moczenia się w wannie ;)!

Dołączam się i zgodnie z zasadami zapraszam kolejne 5 osób.

http://w-mojej-kosmetyczce.blogspot.com/
http://pigeonsbeautyblog.blogspot.com/
http://zanka-pl.blogspot.com/
http://25latka-wraca-do-siebie.blogspot.com/
http://tyyna.blogspot.com/

Dziewczyny, macie ochotę na jesienno-zimowe aromaty w Waszych łazienkach ?

Buziak, K.



InStyle przedstawia...

mam już grudniowy numer, ale w sobotę dopiero czytałam ten na listopad. No mam zaległosci w prasie kobiecej, bez dwóch zdań. Przeglądając listopadowe wydanie przypomniałam sobie po co je w ogóle kupiłam :


Byłam ciekawa jakie kosmetyki otrzymają w tym roku znaczek InStyle:). W konsekwencji moja chciejlista znacznie się wydłużyła. Zobaczcie same:


Czy coś jeszcze?


Kolor Head Mistress ...


Porządne nawilżenie? proszę bardzo! I to w normalnej cenie - ok. 20 zł. A poniżej eko-ciekawostka:


Nagrodę InStyle otrzymali też moi faworyci: miodowy krem z Sanoflore :))), podkład Bourjois 1-2-3 polecony mi przez Sabinę :* i jeden z ostatnich nabytków - szminko-balsam Clinique Chubby Stick!

Znalazłyście tu Waszych ulubieńców? Albo typy na "muszę to mieć" listę?

Ja chyba zacznę oszczędzać na RevitaLash ;). Myślicie że warto???

Pozdrawiam poniedziałkowo!

K.

niedziela, 18 listopada 2012

Marion - żel/peeling mniam mniam...


To moja poranna, zakazana (a co tam!) kawa i ... coś co wygląda smakowicie. Jak konfitura :). Ale jeść nie radzę, natomiast wąchać - proszę bardzo. Przedstawiam Wam żel peelingujący Marion :).


Żel ma przyjemną konsystencję podgrzanych konfitur, przyjemny złoto-pomarańczowy kolor i drobiny peelingujące roślinnego pochodzenia. Ale co mnie natchnęło do takich "kuchennych" zdjęć? Zapach!


Używam wersji o zapachu białej czekolady z pomarańczą. Dla mnie bomba! Szczególnie w sezonie jesienno-zimowym, na lato wybrałabym inną wersję zapachową (mamy cztery warianty: wspomniana biała czekolada z pomarańczą, truskawka z wanilią, kawa i mleczko kokosowe). 
A działanie?
Po pierwsze, jest to żel peelingujący, nie peeling, więc siła ścierania nie jest powalająca. Mnie to odpowiada, przy wrażliwej skórze nie szaleję z mechanicznym złuszczaniem. Po drugie: ma dość gęstą konsystencję, nie "leje się", nie przecieka przez palce. Jest średnio wydajny, jedna buteleczka (100 ml.) wystarcza mi na jakieś 2 - 3 tygodnie stosowania (przy założeniu że używam go 3 razy w tygodniu). 

Podsumujmy:

+ piękny zapach :)
+ odpowiednia konsystencja
+ niezbyt mocne złuszczanie ( w moim przypadku to zaleta ;))
+ cena - ok. 4 zł. za 100 ml. produktu
+ nie natłuszcza skóry parafinową skorupą
+ butelka z "prztyczkiem" :), zero nakrętek ;)

- dostępność - stacjonarnie nie spotkałam, dostępny w wybranych drogeriach internetowych
- na drugim miejscu składu znajduje się SLS

A oto nasz bohater w opakowaniu:


Komu polecam? 


Zwolenniczkom pysznych zapachów, wrażliwoskórym, fankom peelingów owocowych Joanny (Marion jest moim zdaniem przyjemniejszy w stosowaniu), wiecznie podróżującym :). Ja moją pierwszą butelkę otrzymałam do testów od firmy Marion, ale następną już zamówiłam sobie w drogerii internetowej :)! Ja go lubię, a Wy?

Jakie są Wasze ulubione złuszczacze? Wolicie mocne peelingi czy żele peelingujące? Możecie mi polecić jakieś ciekawe produkty tego typu?

Buziaki :)

K.

sobota, 17 listopada 2012

Nie wytrzymam ...

... jak się nie pochwalę :). Mąż uszczęśliwił mnie dziś prezentem z okazji drugiej rocznicy ślubu :). Ładne?

Kuferek od dawna był moim marzeniem :).


Podobnie jak ten piękny pierścionek :).


I komplet z mosiądzu z bursztynami :).



Czuję się doceniona ;P!

Lubicie dostawać biżuterię czy wolicie jednak kosmetyki/ perfumy? Jakie w ogóle prezenty lubicie?

Buziaki - Wasza Chwalipięta K.

Macowe róże ...

Od kiedy nauczyłam się nakładania różu (parę lat już minęło) uzależniłam się od tego upiększacza. Róż w sekundę poprawia wygląd - zwłaszcza w przypadku takich bladolicych niewiast jak ja. 

Chciałabym Wam dzisiaj przedstawić moich dwóch ulubieńców w kategorii "róż". Trzecim jest Well Dressed - ale tyle już o nim było... Tak czy siak, ta dam - oto i dzisiejsi bohaterowie:


Peach Melba - kolor brzoskwiniowo-różowy oraz Baby don't go - chłodny jasny beż. Pod spodem zdjęcia lepiej oddające właściwe nasycenie koloru:




Peach Melba to mój pierwszy kosmetyk Mac. Wymarzony :). Na początku wydawało mi się że 90 zł. za róż to lekka przesada, ale po kilkukrotnym użyciu produktu zmieniłam zdanie :). Po pierwsze - kolor łatwo jest zaaplikować na twarz i stopniowo intensyfikować jego "siłę". Po drugie - jego trwałość jest świetna. Róż utrzymuje się jakieś 7-8 godzin a potem delikatnie "znika" - nie zostawiając pożegnalnych plam ani pasków. Ma też idealny dla mnie odcień - nie jest to ani róż, ani cegła, ale "coś" pomiędzy. Moim zdaniem kolor idealny dla bladych rudzielców. Szczególnie dobrze spisuje się jesienią i wiosną, kiedy moja blada skóra wymaga ożywienia.


Baby don't go wypatrzyłam na stronie internetowej Mac. Szukałam naturalnego beżu - czegoś do konturowania. No i oczywiście spodobała mi się nazwa :). Na zdjęciu kolor wygląda intensywnie, ale na skórze jest jakby transparentny, bardzo subtelny. Uwaga: to kolor tylko dla totalnych, ale to totalnych bladziochów. Moja siostra, która ma normalny, choć jasny odcień skóry, przetestowała Baby ... i stwierdziła: "Coś ty kupiła, nic nie widać!". No bo na niej nie widać ;). Dla mnie jedyną wadą tego różu jest anormalne pylenie! Peach Melba i Well Dressed są zwarte, dobrze nabierają się na pędzel i nie "kurzą". Baby ... niestety produkuje tumany pyłu. Jednak jest trwały, "bezdrobinkowy" i w moim przypadku lepszy od bronzera - wygląda o wiele bardziej naturalnie. 

Wybaczcie brak "słoczy" ;) - światło jest do niczego i w efekcie na zdjęciach mających pokazywać róże "w użyciu" kolory wyszły zupełnie inne niż w rzeczywistości.

I jeszcze jedno - czy warto wydawać pieniądze na Macki kiedy wokół taaki wybór taniej kolorówki? Moim zdaniem warto. Po pierwsze - róże Mac utrzymują się na twarzy znacznie dłużej niż inne znane mi specyfiki tego typu. Po drugie - ich kolory zawsze wyglądają jakoś tak naturalnie i elegancko, nie boję się że zrobię sobie malinowe/pomarańczowe/ brązowe placki-rumieńce. Po trzecie - nic złego nie dzieje się z cerą. Żadnych podrażnień, wysypów itd. No i ten wybór kolorów :)...

Znacie Macki? Jakie róże innych marek mogłybyście polecić? Jakie odcienie lubicie?

Buziaki - K.





czwartek, 15 listopada 2012

Dopadła Cię choroba,

... katar czy inna gorączka? Armia bakterii w natarciu? Apteki proponują całe mnóstwo Rutinoscorbinów, Fervexów, Gripexów, syropów prawoślazowych itd. A nasza biedna twarz???
Nie wiem jak to się u Was przedstawia, ale u mnie, kiedy jestem chora lub tylko przeziębiona,  skóra twarzy zachowuje się inaczej. Przede wszystkim łatwiej się zanieczyszcza, a z drugiej strony jest wrażliwsza niż zwykle. Do tego najczęściej mam otarcia naskórka przy skrzydełkach nosa i rozległą opryszczkę na którą nie działają apteczne preparaty. Zdarzają się wysypy drobnych denerwujących krostek i miejscowe przesuszenia któe wyglądają jak liszaje ... Nic przyjemnego. Metodą prób i błędów wypracowałam sobie plan pielęgnacyjny na wypadek choroby ;). Może i Wam się przyda?

 
  •  
    Po pierwsze - krem z tlenkiem cynku. Najlepiej kupić sobie niedrogi krem dla dzieci przeciw odparzeniom. Ja aktualnie mam w użyciu Johnson's baby.

  • Po drugie - delikatny żel do mycia twarzy. Żele peelingujące odpadają. Te z kwasem salicylowym też bym odstawiła.
  • Po trzecie: maść witaminowa lub maść oliwkowa z Ziaji (ostatnie odrycie - dzięki Aleksanrze :).
  • Po czwarte: maseczka kojąca - polecam tę z Kolastyny, jest niedroga i świetnie łagodzi podrażnienia. Ja na dziś naszykowałam sobie nowość którą wiele z Was polecało - maseczkę-duszka.
  • Dla chętnych: maska oczyszczająca i nawilżająca oraz woda w sprayu, ewentualnie puder/ zasypka dla dzieci (ja bardzo lubię Alantan).
Podstawa to oczywiście oczyszczanie. Przy wyższej temperaturze ciała skóra produkuje więcej sebum, więc jeśli jestem w domu oczyszczam skórę nawet 3 razy dziennie. Kiedy gorączka przechodzi, wracam do standardowego mycia twarzy rano i wieczorem. Ważne jest aby produkt oczyszczający działał delikatnie - inaczej skóra będzie jeszcze bardziej podrażniona i będzie produkować jeszcze więcej sebum żeby wytworzyć sobie "płaszcz ochronny". Po myciu - delikatny tonik lub woda termalna.
 
Następnie nakładam na całą skórę twarzy ( z wyjątkiem okolic oczu) krem z tlenkiem cynku. Taki krem działa na skórę łagodząco a jednocześnie lekko ją "podsusza". Skóra nie ściąga się ale też się nie przetłuszcza. Dodatkowo jeśli mam skórę otartą przy nosie także pomaga jej się zagoić, chociaż może lekko szczypać. Jeśli na dekolcie pojawiają się drobne czerwone krostki (Wy też tak macie?) smaruję skórę kremem i osypuję pudrem dla dzieci, nawet 3 razy dziennie. Puder łagodzi podrażnienia i zmniejsza zaczerwienienie.

 
 
Po nałożeniu kremu (cienką warstwą), na otarte "skrzydełka" nosa i na usta nakładam grubą warstwę maści. Aplikację maści powtarzam nawet kilkanaście razy dziennie, kiedy czuję że skóra przy nosie i usta są suche.

 
 
Przynajmniej raz na dwa dni nakładam wieczorem grubą warstwę maski kojącej. Skóra się uspokaja, wyrównuje sobie poziom nawilżenia, a podrażnienia stają się mniej dokuczliwe.
 
Kiedy spada mi gorączka nakładam na strefę T maskę oczyszczającą, na policzki nawilżającą, żeby doprowadzić skórę "do ładu" ;).

 
 
I już :).
 
Pod oczy stosuję ten produkt którego aktualnie "normalnie" używam, albo jakiś delikatny żel nawilżający (np. z babką FlosLeku).
Jeśli pojawi się opryszczka, traktuję ją grubą warstwą kremu z tlenkiem cynku. Oczywiście jeśli nie wychodzę :P.
 
A Wy jak sobie radzicie ze skórą twarzy podczas gryp i katarów? Macie swoje sprawdzone sposoby???
 
Pozdrawiam Was gorąco - K.
 

środa, 14 listopada 2012

Ale mam dobrze!

Ostatnio zostałam obdarowana paczkami-niespodziankami od SabinyBasi :))). Niby wiedziałam, że coś mi będzie przesłane, ale nie spodziewałam się tylu niespodziankek :). Miałam radochę że hej :)!  Popatrzcie:


Sabina zrobiła mi ogromną przyjemność, oprócz próbek korektorów (które nie załapały się na zdjęcie bo są "w użyciu" i bardzo wypaćkałam słoiczki) dostałam świetne próbki kosmetyków do ciała i włosów (Fekkai!) i przde wszystkim mój wymarzony lakier z Wibo - w moim R. go nie było. Jeszcze raz buziaki Kochana, to będzie mój ulubiony lakier :)))!
Od Basi natomiast przyszła paczka z fantastycznym kremem do rąk o zapachu jabłek z cynamonem i produktami do pielęgnacji stóp :). Szczególnie ucieszył mnie spray do stosowania zarówno na stopy jak i do butków :))).




Dziewczyny, dziękuję Wam bardzo bardzo :*!
Buziaki! K.

wtorek, 13 listopada 2012

Serum nawilżające - moje must-have.

Po kuszeniu tonikiem Tołpy będę Was dzisiaj kusić ich serum nawilżającym :).



Jest to pierwsze serum którego używam bardzo regularnie i przez dłuższy czas - codziennie na noc od miesiąca. Stosuję je wyłacznie na skórę twarzy, na szyję kładę tłusty krem Celii ;). Ekonomicznym trzeba być :P. 

Jak się sprawuje?

Ma wygodne opakowanie. Ładne, proste, higieniczne, wszystko w nim widać.



Pipetką wydobywam trochę kosmetyku i kilka kropel "wypuszczam" na dłoń. Rozsmarowuję na dłoniach i dopiero przenoszę na twarz. Serum ma konsystencję żelowo-płynną, jasny kolor, dobrze się rozprowadza i w ciągu kilku sekund wnika w skórę nie pozostawiając uczucia lepkosci - co jest bardzo ważną zaletą z mojego punktu widzenia. Po wklepaniu serum nakładam jeszcze krem na noc i pod oczy i gotowe.



Nie zdarzyło mi się do tej pory żadne podrażnienie, nawet gdy wklepywałam serum pod oczy. Skóra po użyciu serum lekko się napina. Po miesiącu stosowania mogę powedzieć, ze nawilżenie mojej skóry widocznie się poprawiło - nie mam już żadnych suchych skórek, co u sezonie jesienno-zimowym jest dla mnie zazwyczaj zmorą. Kosmetyk robi to, co ma robić - dostarcza skórze odpowiedniego nawilżenia i nie podrażnia. Tylko dodatkowe parę sekund "dla skóry"  wieczorem i rezultaty widoczne po miesiącu - to lubię :).

Na zdjęciach widzicie zużycie po miesięcznej kuracji:

A takie są informacje producenta:

"DZIAŁANIE

łagodzi podrażnienia
silnie nawilża i przywraca komfort

Dermokosmetyk jest skoncentrowany i wzmacnia działanie kremów. Intensywnie nawilża i uelastycznia skórę. Odpręża i przywraca komfort. Eliminuje oznaki zmęczenia i stresu. Łagodzi zaczerwienienia i podrażnienia.

SPOSÓB UŻYCIA

Nanieś serum na oczyszczoną i stonizowaną twarz i szyję omijając okolice oczu. Następnie zastosuj odpowiedni krem. Stosuj rano i wieczorem.

BADANIA

zwiększa nawilżenie skóry średnio o 30% zaraz po zastosowaniu
utrzymuje zwiększone nawilżenie skóry do 24h
już po pierwszym użyciu łagodzi podrażnienia i przywraca uczucie komfortu
* badania aparaturowe i dermatologiczne na grupie 43 osób

SKŁADNIKI

torf tołpa.®, kompleks z kiełków pszenicy, drożdży i hialuronianu sodu, nawilżający kompleks naturalnych węglowodanów, betaina

 poj. 25 ml"

Cena w e-sklepie to 36, 10 zł.

Na pewno kupię kolejne opakowanie, starość nie radość ;P.

I wiecie co? To serum to fajny pomysł na prezent, która kobieta nie lubi kosmetyków nawilżających :)?

Buziaki, K.

sobota, 10 listopada 2012

Zmywacz do paznokci w nowej formie - co myślicie?

W ubiegłym miesiącu robiąc zakupy "paznokciowe" na Allegro natknęłam się na nową (przynajmniej dla mnie ;)) formę zmywacza do paznokci: zmywacz w płatkach. Niewiele myśląc, kliknęłam "kup teraz", zużyłam pełne opakowanie i biegnę do Was żeby podzielić się wrażeniami. Przepraszam że zdjęcie nie jest mojego autorstwa, miałam wersję z aloesem a tutaj znajdziecie wszystkie dostępne zapachy w ofercie Golden Rose:
http://www.kupsobie.com/zmywacze/737-golden-rose-zmywacz-do-paznokci-w-platkach.html - oto źródło z którego pochodzi zdjęcie.


Okrągłe opakowanie kosztuje ok. 5 zł. Wewnątrz znajdziemy 30 cieniutkich płatków obficie nasączonych zmywaczem - jak cudownie! - nie przypominającym zmywacza. Po pierwsze produkt ma przyjemny zapach który z typowym zapachem zmywacza nie ma nic wspólnego, po drugie substancja nie jest wodnista, ale jakby oleista, dzięki czemu nie przesuszają nam się skórki. Szybkie podsumowanie:

+ estetyczne opakowanie z którego nic nie wycieknie, nawet jeśli nosimy je ze sobą w kosmetyczce;
+ przyjemny zapach (!!!);
+ brak efektu przesuszenia płytek i skórek
+ efektywność działania - zmywa naprawdę dokładnie;
+ wygoda użytkowania.

- stosunkowo niewielka ilość płatków za podaną cenę - zakup zwykłego zmywacza jest na pewno bardziej przyjazny dla naszego portfela.

Moje osobiste wnioski:

Biorę! Tak się przyzwyczaiłam do zmywania lakieru w komfortowych warunkach (brak duszących oparów), że nie śpieszy mi się do typowego zmywacza. Kupiłam już płatki innej firmy (też na Allegro), produkowane w USA, i ostatnio w Rossmannie widziałam też płatki Wibo. Zamierzam wypróbować wszystkie dostępne produkty tego typu i wybrać najlepszy i najbardziej ekonomiczny. 

Co myślicie? Próbowałyście już tego wynalazku? Macie ochotę na takie cudo? 

Buziaki!

K.

McDusia

Lubicie książki Małgorzaty Musierowicz? Dla mnie, począwszy od 12 roku życia, kolejne tomy "Jeżycjady" są lekturą obowiązkową. 


Wiele osób nie lubi w tych książkach "upiększania rzeczywistości", pokazywania świata od tej prostszej, bardziej optymistycznej strony. Ja uważam że rzeczywistość sama nas częstuje tyloma nieszczęściami, wypadkami i rozczarowaniami, że miło jest sięgnąć czasem po lekturę nieskomplikowaną, optymistyczną 
i "ciepłą". Mnie to pomaga ;). 
"McDusia"  świetnie wpisała się w moje zapotrzebowanie, ostatnio nie byłam zbyt pozytywnie nastawiona do świata, a przy tej książce mogłam się szczerze pośmiać :). W ogóle, dla wszystkich fanów Borejków jest to pozycja obowiązkowa! Nie będę się rozpisywać o treści, przeczytajcie same! Szczególnie jeśli dosyć macie chorób, nieszczęść, bezsilności i wszelkich skomplikowanych układów oraz zależnosci w dzisiejszym świecie. 
1000 całusów pełnych wirusów ;P - K.

I jeszcze jeden i jeszcze raz !

Wlazłam ja sobie dziś na bloga Rudej Mietły :) i kolejny raz miło mi się zrobiło (aż przemawiam wierszem). Nie tylko znalazłam swój blog na liscie ulubionych :*, ale też zostałam otagowana :). Ponieważ swoje pytania już zamieściłam dzisiaj tylko odpowiadam :))).


1. Twój ulubiony program telewizyjny?

Generalnie lubię porządne seriale :), najlepiej na Foxlife ;).

2. Jaki gatunek muzyki jest Twoim ulubionym?

Ciężko mi wybrać. W ogóle muzyka mocno na mnie "działa " ;) więc, w zależności od nastroju, wybieram albo klasykę (byle nie koncerty symfoniczne) albo coś współczesnego (Coldplay albo radiowe hity ;P)

3. Gdybyś mogła wybrać miejsce na świecie gdzie mogłabyś spędzić resztę swojego życia, to gdzie by to było?

Niedaleko ;). Jastarnia - ale wyłacznie pod warunkiem że jadę tam z najbliższymi mi osobami!

4. Z czym kojarzą Ci się Święta Bożego Narodzenia?

Z lampkami choinkowymi :), kompotem z suszu (uwielbiam!), barszczykiem, błogim lenistwem ...

5. Co sprawia Ci większą radość, bycie obdarowywaną czy obdarowywanie swoich bliskich?

Jedno i drugie bardzo lubię!

6. Twoje najlepsze wspomnienie z dzieciństwa kiedy jeszcze wierzyłaś, że Mikołaj czy Gwiazdor istnieje.

Obudziłam się rano 6 grudnia, wszędzie ciemno, a prezentu nie widać... Już miałam zalać się łzami, a tu na podłodze przy drzwiach - MIŚ - ogromny, puchaty i piękny - moje marzenie. Miałam chyba 5 lat :).

7. W którym miesiącu obchodzisz urodziny?

W lutym.

8. Pies czy kot?

Pies, kot, chomik, papugi, świnki morskie, konie, wróble, myszy ... Nie przekonują mnie tylko pająki.

9. Co lubisz w sobie najbardziej? Chodzi mi i o wygląd i o osobowość.

Jeśli chodzi o wygląd to pewnie włosy, mimo że szału nie robią to je lubię :). Osobowość - dystans do siebie i świata.

10. Co jest pierwszą rzeczą, na którą zwracasz uwagę przy poznawaniu osób?

Szczere spojrzenie.

11. Twój ideał mężczyzny.

Nie znam ;P!

PS: Leżę sobie pokasłując, mam nadzieję ze u Was weekend jest weselszy i bardziej produktywny!!! K.