piątek, 31 sierpnia 2012

Bezcenna szufladka ;)

     W szafie "ubraniowej" jako-tako, postanowiłam więc zabrać się za kosmetyki. Wcześniej szuflada przedstawiała widok żałosny, kosmetyki mieszały się, chowały po kątach i nigdy nie mogłam znaleźć tego, czego akurat szukałam. Pomogły mi puste Glossy Box ;)


Zawartość szuflady powędrowała na stół, gdzie dokonałam podziału na:

- kosmetyki do makijażu oczu: bazy, cienie, tusze, eyelinery itp.


Na pierwszy plan wybija się mój nowy tusz z Wibo (będzie osobna recenzja :)), cienie z Inglota, paletka do brwi (rzadko używana ...) i moja ukochana paleta Naked UD.

W pudle nr 2 umieściłam kosmetyki które muszę mieć "pod ręką" czyli:


coś do smarowania rąk, balsamy do ust, puderek, bibułki matujące, sztyft na otarcia, poduszki żelowe do butów oraz Sanoflore z miodem, bez którego to kremu ostatnio nie mogę się obejść :).


Oto pudełko nr 3 oraz wszelkie pachnidła. Mam tutaj ciężką Chanel nr 5, którą bardzo lubię w zimie, szczególnie na święta, wyjścia itp., mam YSL "Young, Sexy , Lovely" (super nazwa ;)), Lempicką która pachnie bardzo pieprznie i ostro, mgiełkę TBS i zapach który likwiduje u mnie ból głowy, naprawdę - Paco Rabanne: Ultrared. Oraz próbeczki.

I pudło nr 4 - produkty do makijażu ust, podkłady i korektory, pudry i róże:


Schowałam tu też wymęczony doszczętnie brązer Clinique, pozbawiony wieczka lecz wciąż niezawodny ;).

Teraz mój skarbczyk wygląda tak :


Większość pielęgnacji mam w łazience, lakiery w osobnym pojemniczku.

A jak Wy przechowujecie swoje kosmetyczne skarby? A może macie kosmetyki które widać w mojej szufladzie? Jak się sprawdzają ;)? Napiszcie!

Buziak, K. :)

Biały kołnierzyk ...


 ... zobaczyłam dzisiaj w Stradivariusie. I to była miłość od pierwszego wejrzenia :)


Od dawna rozglądałam się za ładną kolią-kołnierzykiem, który nie byłby wykonany w całości z metalu, pereł albo i cyrkonii ;). Mój wybraniec jest widoczny, misternie wykonany, ale równocześnie można nosić go "na co dzień". Został upleciony z nici i białych, drobnych koralików. Z tyłu znajduje się metalowe regulowane zapięcie w kolorze złotym.

Niekoniecznie podoba mi się "sposób na kołnierzyk" ze zdjęcia. Wolę, kiedy kołnierzyk jest dopasowany do wycięcia pod szyją, no chociaż mniej-więcej. Co myślicie? Podoba Wam się styl ze zdjęcia?

Cena - 39,90 zł.

PS: Przepraszam za brak zdjęć własnych, nie mogę załadować:(. Zdjęcia umieszczone w tym poście pochodzą ze strony www.stradivarius.pl.

Co myślicie o modzie na kołnierzyki? Podoba Wam się mój wybranek ;) ? Nosicie podobne ozdoby?
Napiszcie :)
K.

środa, 29 sierpnia 2012

Bloody nails ;)

Hej :) Siedzę właśnie w kuchni pilnując postępów ciasta jogurtowego, i chciałabym pokazać Wam jeden z moich ulubionych kolorów z Inglota. Przy okazji prezentuję Kocillę vel Kota (rym niezamierzony : D):


Lakier mam już ponad rok, i na szczęscie nie gęstnieje, mimo że nie trzymam go w lodówce. Ma bardzo żywy odcień czerwieni, moim zdaniem dobrze wygląda przy jasnej skórze. Uwielbiam ten kolor! Po fascynacji różnymi odcieniami pomarańczu wróciłam teraz do czerwieni :).



Kolor ma numer 860.
Trwałość? Taka sobie, jeśli nie użyjemy top coatu ani bazy to góra 2 dni. Ale z lakierem nawierzchniowym wytrzyma 4 :).
Szczerze polecam Wam ten odcień, niby klasyczny, ale ostry, trochę"krwawy" ;). Podoba Wam się? Lubicie czerwone lakiery?

Buziak, K.

wtorek, 28 sierpnia 2012

Benefit - test w deszczowy dzień :)

     W ostatnią sobotę udało mi się wyjść z Sephory z próbką podkładu który bardzo mnie zainteresował : Hello Flawless Oxygen Wow w najjaśniejszym odcieniu, Ivory.



Świetnie się u mnie sprawdził puder prasowany tej firmy, mój obecny podkład się kończy, postanowiłam więc poszukać czegoś z Benefita. Bardzo spodobały mi się kolory, odcienie są naprawdę ładne, i w liczbie - ach -dziewięciu. Jest z czego wybierać. Producent obiecuje nam rozświetlenie i dotlenienie skóry, co w deszczowy dzień podziałało na moją wyobrażnię ;). Podkład ma też działanie pielęgnacyjne, witaminki C i E oraz bisabolol łagodzący wszelkie podrażnienia.

Co mogę powiedzieć po pierwszym użyciu?

1. Podkład ma bardzo lekką, wodnistą konsystencję.


2. Świetnie "stapia się" ze skórą.

3. Faktycznie rozświetla, twarz wygląda na świeższą i bardziej wypoczętą i ten miły efekt utrzymał się u mnie aż do wieczora!

4. Praktycznie nie kryje (cienie pod oczami prześwitują jak gdyby nigdy nic ...)
i jak każdy podkład rozświetlający nie maskuje rozszerzonych porów, co świetnie widać na zdjęciu:


5. Ma gładkie, satynowe wykończenie.

Podsumowanie mojego pierwszego wrażenia ;)

+ twarz wygląda na bardziej wypoczętą
+ efekt rozświetlenia długo się utrzymuje
+ łatwo się go aplikuje (łapami, pędzlem nie próbowałam)
+ ma bardzo lekką konsystencję
+ absolutnie nie tworzy efektu "maski"

- wymaga natychmiastowego zmatowienia w strefie T
- nie kryje niczego co mamy do ukrycia
- może podkreślać rozszerzone pory :( oraz suche skórki, włoski itp. jeśli b. dokładnie go nie rozetrzemy
- cena woła o pomstę do nieba : 149 zł. za podkład tego typu to moim zdaniem przesada.

Powiem Wam tak: jeśli byłabym dwudziestolatką o idealnej skórze, używałabym go dla wzmocnienia efektu ;). Jako trzydziestolatka obdarzona skórą problematyczną, dam sobie spokój i poszukam czegoś innego. Gdyby kosztował jakieś 30 zł. to może bym się skusiła, bo efekt "wypoczętej twarzy" mi się spodobał. Ale co zrobić kiedy nagle zaatakują kosmici i rozświetlenie nie wystarczy? Absolutny brak krycia - to nie dla mnie, niestety. Zachęcam natomiast do wypróbowania tego podkładu wszystkie dziewczyny o skórze dość jednolitej w kolorze, normalnej lub suchej :) - u Was powinien się sprawdzić :).

Dziewczyny, jakiego efektu oczekujecie od podkładu? Na co zwracacie uwagę przy wyborze? Podzielcie się, bo czeka mnie trudna decyzja zakupowa ;))).

K.

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Szafa - reaktywacja!

     Dzisiaj temat niekosmetyczny, czyli ... zawartość szafy ;).



     Jak już wiecie , jestem potworną bałaganiarą. Normą jest u mnie poranny szał, kiedy biegam po domu szukając różnych części garderoby które ewentualnie by do siebie pasowały. Znajduję je wymiętolone, albo stwierdzam że są w praniu, albo nie znajduję wcale ;/. Normą jest że nie mam kiedy już prasować, jeśli coś w ogóle znajdę. Na okrągło biegam do pracy w dżinsach i jednym żakiecie mając do dyspozycji sporą ilość chinosów, spódnic i spodni w kancik. Szlag ciężki mnie trafia, bo jak typowa zakupoholiczka mam różne rzeczy poutykane w kątach szaf, i wstyd się przyznać, czasem zapominam że w ogóle je mam!
      Od środy wracam do pracy (chlip chlip ...) i fakt ten zmusił mnie do przemyśleń na temat garderoby. I wymyśliłam sobie "plan tygodniowy" ;). W sobotę wywaliłam zawartość szaf na dywan, obejrzałam prognozę pogody na nadchodzący tydzień i poskładałam sobie "zestawy" na siedem kolejnych dni. Kolory dobrałam tak żeby wszystko mniej-więcej pasowało do siebie i żebym mogła dowolnie mieszać sobie poszczególne elementy. Wszystko pasuje też do mojej kochanej ramoneski, na wypadek gdyby zrobiło się naprawdę chłodno. Wszystko poprasowałam, opróżniłam bezlitośnie jedną część szafy i tam powiesiłam porządnie wszystkie wybrane rzeczy. Niby proste, ale wcześniej na to nie wpadłam ;). 
     A jaki sposób Wy stosujecie? A może jesteście rozsządne i nie wywalacie pieniędzy na trzy podobne bluzki w różnych kolorach ;)? Zdarza Wam się zapominać że coś kupiłyście i kupujecie podobne rzeczy? (rekordzistką w tej dziedzinie jest moja sis, która znalazła podczas przeprowadzki 5 granatowych rozpinanych sweterków :P). Napiszcie!

K.

niedziela, 26 sierpnia 2012

W malinowym ...

... occie można płukać włosy ;) - można i trzeba, bo ocet owocowy domyka łuski włosów i dzięki temu czupryna staje się bardziej błyszcząca - gładkie włosy lepiej odbijają światło, a oprócz tego stają się milsze w dotyku - tak głosi teoria.


    Może niektóre z Was pamiętają moje zakupy z Yves Rocher, kilka tygodni temu pisałam że kupiłam tam m.in. płukankę octową z malin. Kończę pierwszą butelkę, a druga już czeka w kolejce, mogę więc wystartować z recenzją.
     Co obiecuje producent? Błyszczące i miękkie włosy.
   
Co mogę powiedzieć ja? 

1. Płukanka obłędnie pachnie, wiecie że jestem zapachowcem totalnym :) a szczególnie lubię wszelkie owocowe aromaty - piękny zapach kosmetyku to dla mnie zawsze duży plus. Określiłabym zapach płukanki jako "bardzo kwaśna malina".

2. Za cenę ok. 20 zł. dostajemy 150 ml. płukanki - zdziwiło mnie że nie zużywam jej wcale bardzo dużo, a wiecie że mam długie włosy. Może trochę "byle jak" ją aplikuję, ale efekt widzę - więc wydaje mi się że nie używam jej zbyt mało.

3. Włosy po użyciu płukanki mam zdecydowanie bardziej miękkie, naprawdę przyjemne w dotyku, tylko w partiach maksymalnie przesuszonych włosy są nadal trochę sztywne (maksymalnie czyli tam gdzie mi się ... przepaliły po użyciu zbyt mocnego rozjaśniacza, fuj).

4. Połysk? Owszem, jest, ale nie jest to efekt "lustra" jaki widzimy w niektórych reklamach. Włosy mają naturalny połysk i wyglądają zdrowo.

Teraz czas na plusy i minusy:

+ zapach
+ zmiękczenie i naturalny połysk włosów
+ płukanka jest kosmetykiem naturalnym
+ bardzo ładne opakowanie
+ w moim przypadku - wydajność (myślałam że zużyję ją zdecydowanie szybciej)
+ nadaje się do wszystkich rodzajów włosów i dzięki temu może być fajnym prezentem ;)

- płukankę trzeba spłukiwać z włosów i zapach przepada ...

Cena nie jest niska, ale też nie przesadnie wygórowana. Firma Marion ma w swojej ofercie podobną płukankę, którą też na pewno wypróbuję i zdam Wam relację (sprawdzałam cenę - około 8 zł., nie pamiętam pojemności). Z płukanki YR jestem bardzo zadowolona :), bardzo ją polubiłam i będę stosować nadal. Polecam - szczególnie fankom naturalnych kosmetyków :)

Używacie płukanek do włosów? Jakiego rodzaju - kupowane czy mieszane w domu? Jak wrażenia?

Podzielcie się :)

K.

sobota, 25 sierpnia 2012

Ziajka i ocean/ Zooplus UWAGA

Dzisiejszy wpis podzieliłam na część kosmetyczną i "robaczywą". Przeczytajcie - szczególnie drugą część.
   
  Od pewnego czasu wypróbowuję wszelkie dostępne specyfiki do kąpieli. Używałam już płynów Dove, Palmolive, Luksji, Johnson & Johnson, specyfików z Sephory i różnych soli. Żaden z tych produktów nie stał się moim ulubionym,  a jak będzie z Ziajką ?


Ziajka jest w zamierzeniu produktem dla dzieci, ale wybrałam go ze względu na obietnicę producenta : "doskonale nawilża i pielęgnuje skórę". Niestety, na drugim miejscu w składzie mamy SLS :(. Płyn delikatnie, przyjemnie pachnie, niby nie zauważyłam nadmiernego wysuszenia skóry, ale bez stosowania balsamu się nie obędzie. Bardzo polubiła go za to moja siostrzenica - żółty płyn po wymieszaniu go z wodą zmienia jej (wody, nie siostrzenicy ;P ) kolor na niebieski :



Ocena? Bezproblemowy, miło pachnący płyn do kąpieli, dla dzieci zmiana koloru wody to naprawdę fajny bajer :). Został ulubieńcem mojej Olki, ale ja chyba przerzucę się na olejki. Może macie swój ulubiony wypróbowany specyfik który mi polecicie ? Aha, cena za buteleczkę to w aptece ok. 13 zł za 400 ml. Płyn jest wydajny :).

Plusy: wydajność, zapach, zmienia kolor wody ;)
Minusy: niestety, w moim przypadku nie nawilża :( -

I druga, niemiła część posta : UWAGA!

Jeśli dla swoich zwierzaków kupujecie jedzenie w sklepach internetowych, uważajcie na Zooplus :(. Bardzo długo robiłam tam zakupy, wielokrotnie "coś" było nie tak. A to wzdęte puszki się trafiły, a to rozdarty albo wygnieciony do granic możliwości  pasztecik, ale wyrzucałam i już. Przy ostatnim zamówieniu jednak przesadzili:

Przesyłka przyszła owiana dziwnym zapachem, a po tym jak otworzyłyśmy z siostrą jeden z kartoników z pasztecikami, okazało się że pasztet ma w wieczku dziurę, a w srodku kłebią się ... robale. Oczywiście będziemy reklamować, ale OSTRZEGAM przed zakupami w ZOOPLUS. Ja na pewno niczego już tam nie kupię :(.

K.

piątek, 24 sierpnia 2012

Nowe Essiaki!

Chciałabym Wam jeszcze dziś pokazać dwa kolejne piękne kolory z Essie:


Mamy tutaj intensywny żywy róż w dość jasnym odcieniu o nazwie Flawless (nr 21), oraz chłodny beż z fioletowym połyskiem Demure Vix (nr 40). Na pazurkach wyglądają tak:




Jak widzicie, efekt fioletowego połysku na Demure Vix jest zupełnie niewidoczny, ale nic to - kolor jest świetny do pracy, dość neutralny i elegancki :).

Róż Flawless jest w rzeczywistości troszkę jaśniejszy i "żywszy", wesoły, cukierkowy, dziewczyński kolorek :).

Który kolor bardziej Wam się podoba? 

Buziaki - K.

Rozdanie u Sabiny !

Dzisiaj zapraszam wszystkich na rozdanie u Sabiny - Pigeon's Beauty Blog :))). Polecam również bloga Sabiny tym z Was, które jeszcze go nie znają. Znajdziecie tam ciekawe produkty i rzetelne recenzje, zajrzyjcie :) http://pigeonsbeautyblog.blogspot.com/2012/08/pierwsze-rozdanie.html 




czwartek, 23 sierpnia 2012

Rzęsy w fiolecie :)

Długo nie czułam potrzeby malowania rzęs na kolor inny niż czarny/ brązowy, aż do dnia kiedy moja sister powróciła do domu z nowym nabytkiem - tuszem firmy Pupa (wydaje mi się że to po włosku znaczy "lalka", poprawcie mnie jeśli się mylę).


No i jak tu nie wypróbować? ;) Po wytuszowaniu rzęsy wyglądają tak :



Wybaczcie moje "zmarszczenia" pod oczkiem ;).

Zdaniem producenta: jest to wydłużajaco-pogrubiający tusz do rzęs. Specjalna formuła tuszu ma przedłużać trwałość makijażu i dawać efekt sztucznych rzęs.

Po kilkunastu dniach testów mogę Wam powiedzieć że:

- fiolet intensyfikuje kolor tęczówki: mam oczy bardziej szare niż niebieskie, a po użyciu tuszu - czary mary - i są bardziej niebieskie niż szare :)

- kolorowy tusz może nam posłużyć za cały makijaż oka, kolor jest dość widoczny (szczególnie w jasnym świetle) i ładnie podkreśla spojrzenie, ja na zdjęciu mam jeszcze jasnobeżowy cień (najjaśniejszy z paletki "Naked")

- tusz się nie osypuje i zostaje na swoim miejscu cały dzień!

- wygodnie się nakłada, nie jest zbyt mokry ale też nie kruszy się, ma ciekawą szczoteczkę w kształcie klepsydry

- lekko skleja rzęsy, ale przy nałożeniu 3 warstw faktycznie daje efekt sztucznych rzęs - może przy czarnym tuszu efekt były nieładny, ale przy fiolecie moim zdaniem rzęsy wyglądają bardzo dobrze :).

Ja, tuszowa maruda, jestem zadowolona :)!

Do wyboru są jeszcze kolory: czarny, brązowy, granat, intensywnie niebieski i intensywnie zielony.
Cena to około 60 zł. - ale moim zdaniem warto! Znalazłam Wam esklep gdzie możecie dokładnie obejrzeć pozostałe kolory i szczoteczkę: http://www.perfumeriastyl.pl/sklep//index.php?products=product&prod_id=4620. Żeby nie było - nie jestem właścicielką tego sklepu, siostrą ani córką właścicielki, ani nie płacą mi za reklamę, ani nawet nie przysłali mi tego tuszu ;). Tusz dostarczony został do badania przez moją sis :). Podoba Wam się? Lubicie kolorowe rzęsy ?

K.

środa, 22 sierpnia 2012

Naturalnie że w Naturze ...


... musiałam sobie kupić coś z Essence. Chociażby na pociechę - bo wybrałam się po róż z Catrice którego CIĄGLE nie ma. Z powodu ograniczeń finansowych (ekhem, ekhem ...) postanowiłam sprawić sobie "coś" w cenie do 10 zł., a chciałam produkt do ust, w wyraźnym kolorze, taki do makijażu "do pracy", kiedy z braku czasu (czytaj: zaspałam) maluję tylko rzęsy - wyglądam wtedy jak po ciężkiej chorobie. Miałam ochotę na coś obok odcieni bordo, ale zniosło mnie w stronę bardziej malinową. Mój zakup za 8 zł., czyli błyszczyk XXXL shine wygląda tak:





Powiem Wam szczerze, jakość mnie zaskoczyła, pozytywnie ma się rozumieć. Do tej pory z Essence kupowałam przeważnie produkty "paznokciowe", błyszczyki i szminki wybierałam z firm typu L'oreal, Maybelline, Max Factor. A tu okazuje się ze Essence proponuje tę samą jakość za 8 zł :) /zawartość - 5 ml..

Wg producenta to nawilżający, nie klejący się błyszczyk o mocnym połysku.

Kolor jest nasycony, widoczny, a błyszczyk dobrze się rozprowadza, a także ładnie pachnie (lekko owocowo).
Faktycznie nie oblepia ust, nie klei się, nie wylewa poza linię warg. Podkreśla usta skutecznie, ale nie nachalnie. Połysk jest dość mocny, szklany. Błyszczyk znika równomiernie, nie zostawiając tych okropnych "śladów" w kącikach ust! Trwałość - typowa trwałość błyszczyka. Smak - neutralny.

Przed aplikacją ...


... z błyszczykiem:




Moim zdaniem - dobry kolor na jesień (ładnie będzie wyglądał z granatem, khaki, brązem gdzieś w okolicach ;)), pasuje bladziochom ;), świetny do pracy.

Robiłam nim też poprawki "na ślepo" i dałam radę :)

Szczerze polecam, świetny stosunek cena/jakość :))).

Mój kolor to nr 15 - True Love.

Jak Wam się podoba mój najnowszy zakup?

K.

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Versatile

Do zabawy zaprosiła mnie Joasia z JoAnNa aNd coSmEtiCs :). Dotąd dużo o sobie nie pisałam, mogę więc troszkę poprzynudzać ;P.




7 faktów których jeszcze o mnie nie wiecie:


1. Jestem potworną POTWORNĄ bałaganiarą ale bardzo lubię porządek :).

2. Żyję "tu i teraz" - rzadko snuję długofalowe plany.

3. Uwielbiam naleśniki i mogę je jeść codziennie. Pod warunkiem że to nie ja je smażę.

4. Nie mogłabym żyć bez książek.

5. Potrafię wydać pół pensji na durnowate zakupy, a potem jeść bułki z dżemem do końca miesiąca. Naprawdę ...

6. Seriale które mogę oglądać w kółko to "Chirurdzy" i "Czterdziestolatek" ;)

7. Nie przepadam za swoim imieniem: "Kasia" - brzmi infantylnie, "Katarzyna" - przyciężkawo ...

;)

Teraz kolej na Was :) Do zabawy zapraszam (kolejność przypadkowa) :

1. Moją Pierwszą Obserwatorkę - Mizz Vintage :);
2. Agnieszkę "agniecha1988";
3. "Mormyszkę" Izę;
4. Sabinę z "Pigeon'sBeautyBlog";
5. Justynę z "ThisJuss";
6. Justynę z "Kolorowy Pędzel"
7. Ewelkę z " Jedzonko, kosmetyki i życie :)";
8. CynamOnkę;
9. Cymanonkę z bloga "** cynamonkowy misz-masz **"
10. laquer maniacs 


oraz wszystkich chętnych którzy natkną się na ten post :))). 
Z niecierpliwością czekam na Wasze odpowiedzi! Dajcie mi znać kiedy już umieścicie je na Waszych blogach :)!

Cupcake zwany Katarzyną.

niedziela, 19 sierpnia 2012

Pink-pong

     Spece od makijażu polecają nam matowe lub półtransparentne beżowe i czerwone pomadki, a ja z jakiejś zapomnianej torebki wygrzebałam dzisiaj aż skrzącą się od drobinek różowo-jagodową szminkę Sephory. A następnie nałożyłam ją obficie na swych ust pąkowie ;).



     Słoneczko nam dzisiaj grzało, a szminka pięknie sobie wyglądała w tym intensywnym świetle.

W domu:

Na zewnątrz:

     Wybitnie mi podpasował ten jagodowo-różowy odcień, a pamietam że kiedy ją dostałam, w ogóle nie wiedziałam czy jej używać. Teraz bardzo mi odpowiada - kolor idealny na koniec lata. Co myślicie o takim kolorku? Używacie specyfików do ust z drobinkami? Dodam, że jestem blada i piegowata, przy intensywnej opaleniźnie taki róż mógłby wyglądać zbyt "mocno". Zwłaszcza że "na żywo" bardziej widoczny jest efekt opalizowania maleńkich drobinek (widać to na ręce).

     Ogromną, moim zdaniem, zaletą tej pomadki jest fakt że "zjada się" równomiernie, nie warzy się (mimo że nie jest nowa!), i łatwo nią sobie szybko i dyskretnie odnowić makijaż. Trwałość - średnia, na ustach dość długo pozostają drobinki (są naprawdę maleńkie).

Pomadka nazywa się Lip Attitude Star nr S10. Nawet nie wiem, czy jest jeszcze produkowana.

I oczywiście kilka zdjęć z dzisiejszego spaceru - byłam w ogrodzie botanicznym :).




Miłego tygodnia :) Podobno wracają upały!

Cupcake.

sobota, 18 sierpnia 2012

Jarmark Jagielloński !

Dzisiaj pół dnia spędziłam na Jarmarku Jagiellońskim w Lublinie, wróciłam bardzo pozytywnie naładowana. Wreszcie sobie porządnie pospacerowałam, pogoda ładna, Stare Miasto piękne :).



Na Jarmarku najbardziej spodobała mi się wystawa starych fotografii. Z rodzinnych albumów różnych osób wybrał je Remigiusz Mazur-Hanaj. Pozwoliłam sobie zrobić zdjecia tym fotografiom, które zrobiły na mnie szczególne wrażenie. Uwielbiam stare zdjęcia. Przypominają mi o tym w jakiej rzeczywistości żyli moi dziadkowie, jak wyglądało dzieciństwo rodziców.





I kilka zdjęć Starego Miasta:




Nie byłabym sobą, gdybym nie zrobiła małych zakupów :)


Na tym stoisku pełnym pięknych rzeczy wykonanych ręcznie, wybrałam sobie dwie pary kolczyków:


A kawełeczek dalej, jeszcze jedne kolczyki i zawieszkę :)))



Ładne zdjęcia ? Lubicie takie imprezy? Jak Wam się podoba biżuteria?

Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam. Miłej niedzieli :)

Cupcake.