Dzisiaj temat niekosmetyczny, czyli ... zawartość szafy ;).
Jak już wiecie , jestem potworną bałaganiarą. Normą jest u mnie poranny szał, kiedy biegam po domu szukając różnych części garderoby które ewentualnie by do siebie pasowały. Znajduję je wymiętolone, albo stwierdzam że są w praniu, albo nie znajduję wcale ;/. Normą jest że nie mam kiedy już prasować, jeśli coś w ogóle znajdę. Na okrągło biegam do pracy w dżinsach i jednym żakiecie mając do dyspozycji sporą ilość chinosów, spódnic i spodni w kancik. Szlag ciężki mnie trafia, bo jak typowa zakupoholiczka mam różne rzeczy poutykane w kątach szaf, i wstyd się przyznać, czasem zapominam że w ogóle je mam!
Od środy wracam do pracy (chlip chlip ...) i fakt ten zmusił mnie do przemyśleń na temat garderoby. I wymyśliłam sobie "plan tygodniowy" ;). W sobotę wywaliłam zawartość szaf na dywan, obejrzałam prognozę pogody na nadchodzący tydzień i poskładałam sobie "zestawy" na siedem kolejnych dni. Kolory dobrałam tak żeby wszystko mniej-więcej pasowało do siebie i żebym mogła dowolnie mieszać sobie poszczególne elementy. Wszystko pasuje też do mojej kochanej ramoneski, na wypadek gdyby zrobiło się naprawdę chłodno. Wszystko poprasowałam, opróżniłam bezlitośnie jedną część szafy i tam powiesiłam porządnie wszystkie wybrane rzeczy. Niby proste, ale wcześniej na to nie wpadłam ;).
A jaki sposób Wy stosujecie? A może jesteście rozsządne i nie wywalacie pieniędzy na trzy podobne bluzki w różnych kolorach ;)? Zdarza Wam się zapominać że coś kupiłyście i kupujecie podobne rzeczy? (rekordzistką w tej dziedzinie jest moja sis, która znalazła podczas przeprowadzki 5 granatowych rozpinanych sweterków :P). Napiszcie!
K.
A mi się wydawało że większej bałaganiary odemnie to już nie ma :) :) a tu proszę :)
OdpowiedzUsuńw kwiestii ciuchów i strojów na jutro zawsze wszystko mam przemyślane i wiem co gdzie rano mam :)
Pranie zawsze składam w jednym miejscu a do szafy i na półki trafiają tylko rzeczy poukładane i wyprasowane :)
Codzienne poranne moje prasowanie mogłoby się skończyć pożarem bloku więc tego nie robię :)
Swietny post:)
Pozdrawiam :)
Oooo, poprasowane i poskładane... podziwiam Cię :))) Fajnie że post się spodobał :)
UsuńBardzo dobry pomysł! Ja niestety też w sumie zapominam o niektórych rzeczach i często chodze w tych samych:P
OdpowiedzUsuńNo właśnie, postanowiłam z tym walczyć i stąd mój nowy sposób na ujarzmienie garderoby :))).
UsuńDobry pomysł z przygotowaniem sobie wcześniej zestawów :) Ja zazwyczaj wieczorem zastanawiam się co mogę na siebie założyć następnego dnia, ale rano zazwyczaj się okazuje, że bluzka którą miałam zamiar ubrać jest w praniu, albo pomięta, więc muszę poszukać innej, a wtedy zaczyna się istny chaos. Ubrania lądują na łóżku, bo gdy już znajdę odpowiednią bluzkę to zazwyczaj spodnie nie pasują itd. Staram się z walczyć z moim bałaganiarstwem i odkładać rzeczy na miejsca, ale ciężko mi idzie :)
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam ! ;)))
OdpowiedzUsuńciekawe kolory ubrań dokladnie takie jak lubię przewaga czerni i bieli bosko!!!
OdpowiedzUsuńobserwuję i pozdrawiem
Dziękuję, jak miło :)))!
UsuńPomysł bardzo fajny. Ja każdego wieczoru planuję sobie ubiór na dzien kolejny. Oczywiście sprawdzam czy wszystko jest na miejscu, żeby nie mieć rano niespodzianek;)
OdpowiedzUsuńPodziwiam! U mnie planowanie wieczorem się nie sprawdza - przeważnie padam na nos i myślę "oj tam, rano wstanę wcześniej i coś wybiorę ..." a rano wiadomo ... ;)
UsuńCałkiem fajny pomysł z planowaniem garderoby na cały tydzień:) Ja najczęściej zapominam, co leży na dnie mojej szafy i zazwyczaj chodzę w 3 bluzkach i 3 parach spodni na zmianę ;)
OdpowiedzUsuńOtóż to, właśnie dlatego zdecydowałam się powalczyć z moim ubraniowym lenistwem :).
UsuńJa jak w coś "wlezę" to potrafię ciągle w tym chodzić a później zerkam do szafy i ze zdziwieniem stwierdzam "a ja mam takie coś?" :D Ostatnio zauważyłam, że mam w szafie dwie sukienki, których ani razu nie założyłam. No ale lato nie sprzyjało :D chyba je sprzedam. Jestem za leniwa żeby sobie na cały tydzień rozplanować co mam kiedy założyć. Jak uda mi się na kolejny dzień coś zaplanować to jest święto lasu :D
OdpowiedzUsuńNo cóż...podziwiam :)
Ja się w końcu zdenerwowałam lekuchno, bo zazwyczaj jest tak, że idę sobie ulicą i patrzę - ale fajna bluzka, ale fajne spodnie, o, baskinka, o, szalik - potem kupuję coś co mi się spodobało i leży w szafie, bo mi się tego nie chce prasować albo szukać. I te rzeczy na które wydaję swoje ciężko zarobione pieniądze wychodzą z mody, chowam je do pudeł, siuu do piwnicy, i znowu - nie mam się w co ubrać ! Kupuję... Chowam ... Pudła ... Piwnica ... I tak w koło Macieju ;)
UsuńJa jestem dość konkretnej budowy, dlatego w 'normalnym' nazwijmy to sklepie raczej trudno mi cokolwiek do ubrania kupić. Kupuję więc głównie przez internet (allegro, bonprix), ze sklepów stacjonarnych pozostaje mi C&A oraz H&M. Kiedyś był niedaleko Adler, ale go zamknęli :( I choć moja szafa pęka w szwach, to obecnie rzadko kupuję nowe ciuchy. Najczęściej są to spodnie (bo niestety często i szybko je przecieram na udach) oraz to czego w danej chwili mi potrzeba - w ubiegłym roku był to elegancki płaszczyk zimowy. Raz do roku staram się też zrobić przegląd nieużywanych rzeczy (podobno jak w czymś nie chodziłaś przez dwa lata to marna jest szansa, że znowu to ubierzesz) i rzeczy w których nie chodzę, a nie są zniszczone, sprzedaję lub oddaję w dobre ręce osób bardziej potrzebujących niż ja. Niestety w mieszkaniu nie mam miejsca na przechowywanie zbędnej garderoby, ledwo mieści się to, co niezbędne ;) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń