Wiele osób poleca płyny do demakijażu oczu z Bielendy, więc i ja muszę wypróbować ;). A lakiery zachęciły mnie bardzo ładnymi kolorami i ceną ( 3,50 i 3,00 zł.).
Mocny pomarańcz delikatnie wpadający w koral wyprodukowany przez Vollare Cosmetics (?), nr 401 oraz typowa pastelowa brzoskwinia (na zdjęciu powyżej wygląda zdecydowanie zbyt różowo) firmy Ingrid, nr 413.
Jak tylko dojechałam do celu, oczywiście zaczął padać deszcz ;P. W takim razie nie pozostało mi nic innego jak mały manicure połączony z pedicure, których efekty przedstawiam poniżej.
Trwałość lakierów jest jeszcze niezbadana, dopiero co je nałożyłam, ale schną wieki całe ... Za to kolory - piękne :))).
A to kilka najładniejszych kwiatków jakie znalazłam w ogrodzie :).
Lubicie wyjazdy "na łono natury" ? ;) I czy tylko ja mam manię wyszukiwania najrozmaitszych głupot w najróżniejszych sklepach? Napiszcie :)
Miłego dnia, Kochane :) Jutro zaczyna się weekend!
Cupcake.
śliczny ten brzoskwiniowy kolorek :)
OdpowiedzUsuńbrzoskwinia piękna:)obserwujemy?
OdpowiedzUsuńMam kilka lakierów z Ingrid i bardzo je sobie cenię:)
OdpowiedzUsuńSuper blog, bardzo fajnie piszesz :3
OdpowiedzUsuńOczywiście obserwuję i zapraszam do mnie
http://hurtowniamarzen.blogspot.com/
Dziękuję :) To bardzo miłe, zajrzę na pewno.
OdpowiedzUsuńMacie rację, ta brzoskwinka okazała się strzałem w dziesiątkę! A Bielenda jeszcze czeka na półce ;).
OdpowiedzUsuń