piątek, 10 sierpnia 2012

W bardzo małych miasteczkach ...

... często nie ma drogerii. Można za to znaleźć sklep z chemią gospodarczą, a w nim różne kosmetyczne ciekawostki. Ponieważ jechałam dziś na działkę, w drodze do celu zahaczyłam o mój ulubiony sklepik w miasteczku :). A oto moje mini zakupy:


Wiele osób poleca płyny do demakijażu oczu z Bielendy, więc i ja muszę wypróbować ;). A lakiery zachęciły mnie bardzo ładnymi kolorami i ceną ( 3,50 i 3,00 zł.).


Mocny pomarańcz delikatnie wpadający w koral wyprodukowany przez Vollare Cosmetics (?), nr 401 oraz typowa pastelowa brzoskwinia (na zdjęciu powyżej wygląda zdecydowanie zbyt różowo) firmy Ingrid, nr 413.

Jak tylko dojechałam do celu, oczywiście zaczął padać deszcz ;P. W takim razie nie pozostało mi nic innego jak mały manicure połączony z pedicure, których efekty przedstawiam poniżej.






Trwałość lakierów jest jeszcze niezbadana, dopiero co je nałożyłam, ale schną wieki całe ... Za to kolory - piękne :))).

A to kilka najładniejszych kwiatków jakie znalazłam w ogrodzie :).




Lubicie wyjazdy "na łono natury" ? ;) I czy tylko ja mam manię wyszukiwania najrozmaitszych głupot w najróżniejszych sklepach? Napiszcie :)

Miłego dnia, Kochane :) Jutro zaczyna się weekend!

Cupcake.

6 komentarzy:

  1. śliczny ten brzoskwiniowy kolorek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. brzoskwinia piękna:)obserwujemy?

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam kilka lakierów z Ingrid i bardzo je sobie cenię:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super blog, bardzo fajnie piszesz :3
    Oczywiście obserwuję i zapraszam do mnie
    http://hurtowniamarzen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję :) To bardzo miłe, zajrzę na pewno.

    OdpowiedzUsuń
  6. Macie rację, ta brzoskwinka okazała się strzałem w dziesiątkę! A Bielenda jeszcze czeka na półce ;).

    OdpowiedzUsuń