... za nie lubię The Body Shop!
Nazbierałam tu cały koszyczek ;). Ponieważ te produkty szczególnie tanie nie są, kupuję je często "hurtowo", w promocji. Np. 3 żele pod prysznic w cenie 2, peeling za połowę ceny (koleżanka akurat kupowała masło do ciała), a zapasy mojej ulubionej cytryny zrobiłam w sierpniu ubiegłego roku, cała seria była przeceniona o 30 do 50 %. Moim faworytem jest mgiełka z wit. E ale o niej już było wcześniej, teraz pora na inne produkty.
Kiedyś, dość przypadkowo kupiłam balsam z masłem shea (oczywiście w promocji, za 15 zł.!!!) TBC, na stoisku, w Arkadii chyba, Body Shop wchodził dopiero na polski rynek, balsam baardzo mi odpowiadał, więc przy każdej okazji wzbogacałam kolejnym produktem TBS swoją łazienkę.
Wypróbowałam już litry żeli pod prysznic: oliwkowy, mandarynkowy, cytrynowy, czekoladowy, różowy grapefruit, truskawka, moringa. Wszystkie pięknie pachniały i żaden nie przesuszył mi skóry. Aktualnie używam grapefruita i muszę Wam powiedzieć, że męczę go i męczę a końca nie widać - żele są naprawdę wydajne. Jeśli macie swój ulubiony zapach (sprawdzony, bo kiedy powąchałam "wisienkę" ... no, trzeba przed zakupem powąchać i już!) i jesteście pewne że się Wam nie znudzi, najlepiej opłaca się kupić największe opakowanie z pompką. Wystarcza naprawdę na dłuuugo.
Regularnie też nabywam masła do ciała - są świetne :). Dobrze się wchłaniają (mam skórę suchą), dobrze nawilżają, mają przyjemną, nie klejącą się konsystencję no i znowu ten zapach ... W zimie świetnie sprawdziła się u mnie czekolada :). Malutkie pudełka które można czasem dostać przy większych zakupach albo po prostu kupić noszę w torebce i używam jako kremu do rąk.
Jedynym kosmetykiem do ciała którego już nie kupię jest peeling (ten w pudełku, w tubie jest OK). Skusiłam się pierwszy i ostatni raz. Drogie to, mało wydajne, zapach wydaje się mniej intensywny. A może trafił mi się jakiś pechowy ?! Próbowałyście?
I pierwszy raz, tym roku, na lato kupiłam mgiełkę do ciała, wąchałam wytrwale wszystkie ale spodobał mi się jeden jedyny zapach: kwaśno - gorzki Mandarin & tangelo. Mgiełki można używać jako odświeżacza do pomieszczeń. Pachnie bardzo charakterystycznie, trochę jak dopiero obrany grapefriut. Mniam.
Na koniec dwa produkty do ust, masło i balsam (który w sumie jest błyszczykiem).
Wolę masła, są bardziej uniwersalne (skórki!) i jak dla mnie mają jakiś przyjemniejszy, mniej chemiczny smak. Balsam jest "taki sobie". Jego plusem jest ładny odcień, ale lepi się niemiłosiernie. Przy maśle nie mam takiego problemu. Obydwa produkty są bardzo wydajne, ten fioletowy męczę od roku, a dopiero dokopuję się do dna.
Aha, ceny. Nie podaję konkretnych kwot, bo najczęściej w sklepach są różne promocje, tak jak mówiłam, a ceny na Allegro są jeszcze inne, najlepiej pójść i zbadać sytuację. No i polecam zaopatrywanie się w sklepach firmowych - właśnie tam nie przepłacicie, zawsze można też zapytać jakie oferty mają i coś sobie wybrać. Ja zakupy w TBS robię raczej rzadko, jakieś 3-4 razy w roku, bo w moim mieście niestety nie ma sklepu tej firmy, nad czym boleję.
Lubicie TBS? Czy u Was też tak dobrze sprawdzają się masła i żele? A może macie swoich faworytów i coś mi polecicie?
Ja teraz czaję się na kolorówkę ... Może wiecie co warto wybrać?
Miłego dnia :).
Cupcake
Ubóstwiam TBS. Ale ostatnio jak jestem w Arkadii, czy innych miejscach posiadających ich sklepy, raczej nie zaglądam, chyba, ze są przeceny. Trochę szkoda mi na te produkty pieniędzy... Kolorówki "nie próbowałam".
OdpowiedzUsuńWłaśnie przez te ceny poluję na wszelkie promocje i robię zapasy ;).
OdpowiedzUsuń