Po drodze do domu, pokrzywdzona boleśnie przez zastrzyk, wlazłam do malutkiej drogerii niedaleko mojego osiedla (w obrębie mojego osiedla znajdują się tylko piekarnia i dwa warzywniaki, z czego i tak się cieszę ;)!). Weszłam w poszukiwaniu Celii, wyszłam oczywiście zupełnie z czym innym. Taki los ;)
Ale nie ma tego złego ... Nabyłam oczywiście błyszczyk - coś zupełnie innego niż te których na co dzień używam:
Kolor niby nude, ale ma mnóstwo bardzo malutkich drobinek, usta wyglądają "metalicznie", podoba mi się ten efekt :). Na zdjęciach wychodzi o wiele bardziej dyskretnie, w realu mocno lśni - może to przez dzisiejszą deszczową pogodę słabo widać ten efekt na zdjęciach. Błyszczyk łatwo się aplikuje, ma miły zapach, smak jest niewyczuwalny, ale drobinki niestety czujemy na ustach. Trudno mi cokolwiek więcej powiedzieć, użyłam go dopiero raz, ale po dłuższym stosowaniu na pewno napiszę recenzję :).
Odkryłam też bardzo ważną rzecz ;) - pani w drogerii ma całkiem spory wybór kosmetyków Marion. Jak wiecie, jestem w fazie testów, ale już mogę pochwalić maskę do włosów z olejkiem arganowym, postanowiłam więc dokupić więcej.
Maska bardzo dobrze sprawdza się na moich włosach, które są dość długie i bardzo mocno przesuszone od połowy długości. Włosy po użyciu maski są zdecydowanie bardziej miękkie, łatwiej się układają, są gładsze i bardziej błyszczące, nie elektryzują się. Dla mnie bomba, szczególnie że saszetka która przeznaczona jest na dwa użycia ma specjalny "kranik" który zabezpiecza drugą porcję maski. Zobaczcie same, proste i genialne:
Nabyłam więc jeszcze maskę z octem malinowym, i mimo że miałam już nie kupować maseczek w saszetkach, dałam się skusić na Marionową maseczkę peel-off z wyciągiem z winogron i pomarańczy oraz drugą, z różową glinką, wzmacniającą naczynka. Na koniec wybrałam sobie ogórkowe płatki na oczy z serii MarionSpa, które mają rozjaśniać cienie (nie wierzę w taki cud), zmniejszać obrzęki a przede wszystkim łagodzić podrażnienia i odświeżać - to własnie mnie skusiło. I tutaj kolejny plus za opakowanie - w saszetce mamy 10 płatków, pomyślano więc o zabezpieczeniu przed wysychaniem. Saszetka jest zamykana "na zatrzask". Mała rzecz, a ważna - i cieszy :).
I jeszcze ceny: błyszczyk - ok. 10 zł., maseczki do włosów - po 2,40, płatki ogórkowe - 8 zł., maseczka peel-off - 2,10, maseczka z glinką - 2,60.
Fajne ? Skusicie się na maseczkę do włosów czy nie wierzycie w takie cuda? Buziak :) K.
Maseczkę do buzi miałam z tej serii oczyszczającą, była całkiem ok :) Miałam też tą malinową maske do włosów, super, jak gdzieś dostanę to się jeszcze skuszę i na ta co Ty masz z olejkiem arganowym też chętnie wypróbuję :) Fajne zakupy, brakuje mi takiej małej drogerii z takimi fajnymi kosmetykami.
OdpowiedzUsuńI ja nieczęsto do takich zaglądam, nie po drodze mi :/. Ale do tej konkretnie wrócę, rzadko kiedy widzę Marion na półkach!
Usuńświetny patent z tym kranikiem w maseczce! saszetki zawsze są kłopotliwe jeśli porcja wystarczy na więcej niż 1x. Tylko zzukam tych kosmetyków u siebie i na razie nie trafiłam :/
OdpowiedzUsuńJa sprawdziłam pod tym kątem Allegro, bo naprawdę cieżko je dostać stacjonarnie, na All. jest spory wybór w niskich cenach. A co Cię kusi? ;)
UsuńU mnie zdaje się, że są pełne wersje stacjonarnie Marionu :)
UsuńAle fajnie! Przeważnie drogerie mają pojedyncze produkty.
Usuńgłównie maski do włosów i na twarz - tak mnie jakoś ostatnio maskowanie naszło ;) kurcze, musze znaleźć taką drogerię z pełną ofertą! wiem, że zawsze pozostaje Allegro, ale ja bym chciała mieć już teraz natychmiast ;) i jeszcze móc obmacać!
UsuńHehe, skąd ja to znam ;).
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPodobno ta maska z octem malinowym jest niezła :)
OdpowiedzUsuńNapiszę jak się u mnie sprawdziała :).
Usuńmałe drogerie są najlepsze:)
OdpowiedzUsuńO tak!
UsuńWitaj:-) Błyszczększa:-)yk bardzo ładnie lśni na Twoich ustach i optycznie je powiększa:-)Ja mieszkam w takim mieście,że nic prawie u mnie nie ma,ale jedna jest taka mała drogeria,lubię ją odwiedzać:-)
OdpowiedzUsuńMożna zaoszczędzić jak nic wokoło nie kusi ;)!
UsuńUwielbiam maseczki i fajnie, że zmienili formę z ogromnych tubek na małe saszetki, bo tubka nigdy nie chciała się skończyć... :)
OdpowiedzUsuńSaszetka wystarcza akurat na 2 użycia :).
UsuńZazdroszczę tych maseczek Mariona. U mnie w okolicy niestety nic od nich nie ma, jedynie zamawiam przez internet , a to wiadomo plus wysyłka więc już wychodzi więcej:)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam od nich spray termoochronny;)
To będę musiała wypóbować jak skończę swój :).
UsuńOj jak ja lubię takie drobiazgi ;-)!
OdpowiedzUsuńO tak! ;)
UsuńMam ochotę na kosmetyki do włosów z Marion, ale za każdym razem mam nie po drodze, a jak już jestem w sklepie, to oczywiście zapominam, bo kupuję tylko to co jest najpotrzebniejsze :) Akurat kończy mi się maseczka do włosów, a mam taki sam problem z włosami co Ty, to Marion wyląduje na mojej najpotrzebniejszej chciejoliście :) Podoba mi się patent w tych maseczkach z kranikiem, świetna sprawa :)
OdpowiedzUsuńJa byłam tym zachwycona, wreszcie nic się niepotrzebnie nie wylewa, nie brudzi, nie utlenia :).
Usuń